Szukaj na tym blogu

sobota, 26 lutego 2011

Szlachetne zdrowie


Wypatrzone przeze mnie w budynku gospodarczym dawnego PGRu. Państwowych gospodarstw już nie ma, ale ludzi pozostali ci sami..

wtorek, 22 lutego 2011

Wizja piekła..

 
Kiedyś, jeszcze jako dziecko zapytałem ją, jak jest w piekle. Matka odpowiedziała mi wtedy zadziwiająco pewnie, jakby już tam była, jakby to była autopsja, a nie wyobrażenie:
- Synku, w piekle na powitanie pokazują ci wszystkie twoje niewykorzystane szanse, pokazują, jak wyglądałoby twoje życie, gdybyś we właściwym czasie wybrał właściwe wyjście. A potem pokazują ci wszystkie te chwile szczęścia, które straciłeś śpiąc, wiesz, synuś, że my przesypiamy połowę życia? I tym wszystkich śpiochom takim jak ty pokazuje się w piekle, co mogliby w życiu osiągnąć, gdyby budzili się w porę.
- A potem? Mamusiu, co się dzieje potem, kiedy to już wszystko pokażą?
- Potem, synku, zostawiają cię samego z twoimi wyrzutami sumienia. Na całą wieczność. Nie ma już nic ani nikogo. Tylko ty i twoje wyrzuty sumienia...
Wojciech Kuczok, GNÓJ
 
 

sobota, 19 lutego 2011

Jeszcze jeden wiersz J. Tuwima "Kościół"




Jakże się nie mam pysznić,
Jakże się nie mam chwalić,
Jeżeliś sobie kazał
W zanadrzu mojem się palić?

Na ciało, pnące się w niebo,
Łaska tajemna spływa:
Rosnę, kipiąca słowami
Świątynia twoja żywa.

Słowami-gołębicami
Krążę nad Tobą, o Panie!
I ciało słowem się dzieje,
I tacyśmy chrześcijanie!
 

Prawie jak Lokomotywa ;)

 Czasami mi się zdarza myśleć dokładnie, to samo co autor wierszy dla dzieci, Julek Tuwim.

 

Całujcie mnie wszyscy w dupę 

Absztyfikanci Grubej Berty
I katowickie węglokopy,
I borysławskie naftowierty,
I lodzermensche, bycze chłopy.
Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajką wytwornych pind na kupę,
Rębajły, franty, zabijaki,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Izraelitcy doktorkowie,
Widnia, żydowskiej Mekki, flance,
Co w Bochni, Stryju i Krakowie
Szerzycie kulturalną francę !
Którzy chlipiecie z “Naje Fraje”
Swą intelektualną zupę,
Mądrale, oczytane faje,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Item aryjskie rzeczoznawce,
Wypierdy germańskiego ducha
(Gdy swoją krew i waszą sprawdzę,
Werzcie mi, jedna będzie jucha),
Karne pętaki i szturmowcy,
Zuchy z Makabi czy z Owupe,
I rekordziści, i sportowcy,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Socjały nudne i ponure,
Pedeki, neokatoliki,
Podskakiwacze pod kulturę,
Czciciele radia i fizyki,
Uczone małpy, ścisłowiedy,
Co oglądacie świat przez lupę
I wszystko wiecie: co, jak, kiedy,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Item ów belfer szkoły żeńskiej,
Co dużo chciałby, a nie może,
Item profesor Cy… wileński
(Pan wie już za co, profesorze !)

I ty za młodu nie dorżnięta
Megiero, co masz taki tupet,
Że szczujesz na mnie swe szczenięta;
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Item Syjontki palestyńskie,
Haluce, co lejecie tkliwie
Starozakonne łzy kretyńskie,
Że “szumią jodły w Tel-Avivie”,
I wszechsłowiańscy marzyciele,
Zebrani w malowniczą trupę
Z byle mistycznym kpem na czele,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

I ty fortuny skurwysynu,
Gówniarzu uperfumowany,
Co splendor oraz spleen Londynu
Nosisz na gębie zakazanej,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Item ględziarze i bajdury,
Ciągnący z nieba grubą rętę,
O, łapiduchy z Jasnej Góry,
Z Góry Kalwarii parchy święte,
I ty, księżuniu, co kutasa
Zawiązanego masz na supeł,
Żeby ci czasem nie pohasał,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

I wy, o których zapomniałem,
Lub pominąłem was przez litość,
Albo dlatego, że się bałem,
Albo, że taka was obfitość,
I ty, cenzorze, co za wiersz ten
Zapewne skarzesz mnie na ciupę,
Iżem się stał świntuchów hersztem,
Całujcie mnie wszyscy w dupę !…

 



piątek, 18 lutego 2011

Rzecz prosta... Jonathan Carroll

Tulipany Kasi
21.10

Wyimek z listu.
Przyjaciele i rodzina rozmawiali o pewnej niezwykłej kobiecie, której z jakiegoś tajemniczego powodu nie szczęści się w miłości. Ktoś, kto dobrze ją zna, powiedział, co następuje: „Ona pragnie tego, co niewielu potrafi dać. Pragnie rzeczy prostych. Mało kto potrafi jeszcze robić to, co proste. Chce jeść domowe kanapki z topionym serem, moczone w keczupie i podane na papierowym talerzyku, a nie obiad w luksusowej restauracji. Chce siedzieć na plaży o zachodzie słońca, a nie spędzać urlop w egzotycznych krajach. Otrzymywać skreśloną własnoręcznie kartkę z napisem «Zależy mi na tobie», zamiast jubilerskiego cacka kupionego przed trzema laty. Chce, abyś ją uczesał, nie posyłał na cały dzień do salonu piękności.
Ona pragnie rzeczy jeszcze prostszych. Takich, o których można by sądzić, że o nich zapomnieliśmy. Chce, abyś spytał ją o zdanie, nim pocałujesz ją po raz pierwszy i drugi. Chce, abyś trzymał ją za rękę, kiedy
będziecie oglądać stare filmy na kanapie. Chce, abyś przy rozmowie patrzył na nią. Tak wielu z was, chłopaki, się myli. Wydaje wam się, że chodzi o to, gdzie ją zabierzecie, co jej kupicie na urodziny i Boże
Narodzenie, wydaje wam się, że wystarczy rozszyfrować jej myśli. Wydaje wam się, że chodzi o to, abyście zostali jej najlepszym kochankiem, i o to, co sądzi o waszej karierze, przyjaciołach, rodzinie, wydaje wam się, że chodzi o to wszystko, co nigdy nie będzie miało dla niej znaczenia. Nie ma nic przeciw temu, abyś wychodził z kumplami tak często, jak ci się podoba. «Chce», abyś się cieszył życiem. Możesz pracować poza
domem i wyjeżdżać służbowo. Chce, abyś był szczęśliwy w pracy i odnosił sukcesy. Nie musisz być superkochankiem. Chce poznać twoje ciało i nauczyć cię swojego. Od czasu do czasu możesz być zachłanny, egoistyczny i wymagający. Chce dojść z tobą do porozumienia. Chce w
pełni wykorzystać dany wam czas.
«Czego ona chce?» — ktoś zapytał. Chce tylko być kochana, po prostu. Tak samo jak kocha wszystko w swoim życiu. Nie kieruje się żadną skomplikowaną formułą. Wszystko jest proste i łatwe, bo wszystko
pochodzi z serca. Chce, abyś ją kochał sercem. Jak dotąd jednak nikt jej tak nie kochał, bo ludzie poświęcają czas na rozmyślania i analizy, na robienie głupstw i wynajdywanie powodów, by nie kochać sercem. Co rzekłszy, wstał i wyszedł. Nikt się nie odezwał”.

Jonathan Carroll
Oko dnia
Carrollblog
Przełożył Jacek Wietecki

czwartek, 17 lutego 2011

Lullaby, czyli kołysanki z róznych stron świata..













Był sobie król.
Był sobie paź
I była też królewna.
Żyli wśród róż, nie znali burz,
Rzecz najzupełniej pewna.

Kochał się król,
Kochał się paź,
W królewskiej tej dziewoi.
I ona też kochała ich.
Kochali się we troje.

Lecz straszny los,
Okrutna śmierć,
W udziale im przypadła.
Króla zjadł pies, pazia zjadł kot,
Królewnę myszka zjadła.

Lecz żeby Ci
Nie było żal,
Dziecino ma kochana,
Z cukru był król, z piernika paź,
Królewna z marcepana 


niedziela, 13 lutego 2011


Utopia

Wyspa na której wszystko się wyjaśnia.
Tu można stanąć na gruncie dowodów.
Nie ma dróg innych oprócz drogi dojścia.
Krzaki aż uginają się od odpowiedzi.

Rośnie tu drzewo Słusznego Domysłu
o rozwikłanych wiecznie gałęziach.

Olśniewająco proste drzewo Zrozumienia
przy źródle, co się zwie Ach Więc To Tak.

Im dalej w las, tym szerzej się otwiera
Dolina Oczywistości.

Jeśli jakieś zwątpienie, to wiatr je rozwiewa.

Echo bez wywołania głos zabiera
i wyjaśnia ochoczo tajemnice światów.

W prawo jaskinia, w której leży sens.

W lewo jezioro Głębokiego Przekonania.
Z dna odrywa się prawda i lekko na wierzch wypływa.

Góruje nad doliną Pewność Niewzruszona.
Ze szczytu jej roztacza się Istota Rzeczy.

Mimo powabów wyspa jest bezludna,
a widoczne po brzegach drobne ślady stóp
bez wyjątku zwrócone są w kierunku morza.
Jak gdyby tylko odchodzono stąd
i bezpowrotnie zanurzano się w topieli.

W życiu nie do pojęcia. 



/w.szymborska/


sobota, 12 lutego 2011

Panta Rhei








Bo tu wszystko płynie, płyną lata, płynie ten co nie umie pływać.
Nawet ogród chociaż w kwiatach, juz rozpływa się, gdy kwiaty zrywasz.
Już odpływa..

Tam gdzie z drzew ostatnie nasze gwiazdy, kiedyś dawno temu pospadały.
Tam gdzie nasze małe zamki z piasku, tam gdzie nasze zamki.

Bo tu wszystko płynie..

O co bić się przyszło i pod jakim znakiem?
Jaką cenę dać, zapłacić? Jaką?
Żeby tylko zdążyć złapać oddech. Żeby tylko zdążyć.

Bo tu wszystko płynie..

Więc nie dajmy się zwariować zegarom. One nic nie mają do roboty.
Tylko naprzód  iść. A ty czasem musisz stanąć, by przeliczyć kroki.

Bo tu wszystko płynie..


lubię tęsknić
wspinać się po poręczy dźwięku i koloru
w usta otwarte chwytać
zapach zmarznięty

lubię moją samotność
zawieszoną wyżej
niż most
rękoma obejmujący niebo

miłość moją
idącą boso
po śniegu

poświatowska 






Chowanna
przyjdź z umarłego lasu
powiedz
ustami wyrzeźbionymi w korze
prawdę
o śmierci i o miłości
prostsza od twoich sosen
Chowanna
ciepła jak pulsujący zimowy piec
Chowanna
zniewalasz
barwą i kolorem
urzekasz
zapachem więdnących liści
twoje piersi wycięte w sośnie
oddychają moim oddechem

Chowanna
zgładź z powierzchni ziemi
wszystkie nie otwarte drzwi

piątek, 11 lutego 2011

Jedna chwila prawdziwej wielkości...

21.05

Na wystawie galerii sztuki leży tylko jeden przedmiot: niesamowita czarno–biała fotografia przedstawiająca piękną kobietę jedzącą dużego pączka z powidłami. Całą twarz ma przyprószoną cukrem pudrem. Patrzy w obiektyw aparatu i śmieje się, najwidoczniej nie zdając sobie sprawy z komiczności (i cudowności) swojego wyglądu. Ale na zdjęciu jest coś jeszcze: parę kroków za nią, poza zasięgiem jej wzroku, siedzi kundel
wpatrzony w nią z wyrazem bezgranicznej nienawiści i zazdrości.
Zabawny obrazek. Nieczęsto widywałem fotografie zwierząt mających tak ludzką minę. Absolutna zazdrość.
Zdjęcie jest tak rewelacyjne, że muszę wejść do galerii i obejrzeć inne dzieła tego fotografika. I w tym momencie robi się ciekawie, bo choć w galerii wystawiono mnóstwo jego zdjęć, wszystkie są po prostu tandetne.
Przypominają kiepskie ilustracje do kalendarzy, odstają setki mil od tej jednej fotografii umieszczonej na wystawie.
Czy zdjęcie to powstało przez przypadek? Czy też stanowiło szczytowe osiągnięcie artysty, jedyne wspaniałe dzieło, jakie kiedykolwiek stworzył lub stworzy. I tak już zostanie: jedno pstryknięcie, jedna chwila
prawdziwej wielkości.

Carroll Jonathan Oko dnia

Miałam napisać parę słów przemyśleń, sparafrazować... ale może pozostawię bez komentarza..

Zdjęcia też żadnego nie zapodam.. bo by chyba  wyglądało jak jedna z tych  kiepskich ilustracji do kalendarza..

CZTERY KRÓTKIE LEKCJE ŻYCIA Lekcja 4 (ostatnia):

Mały ptaszek leciał na południe uciekając przed zimą. Niestety było już tak zimno, że ptaszek przemarzł i spadł na pole. Polem przechodziła krowa i nasrała na ptaszka. Ponieważ gówno było ciepłe funkcje życiowe ptaszka zaczęły wracać do normy. Leżał więc sobie szczęśliwy i ogrzany w gównie i wkrótce zaczął śpiewać. Obok przechodził kot, który usłyszał śpiew ptaszka, wyciągnął go z gówna i pożarł.




Wnioski: 

1. Nie każdy kto na Ciebie nasra jest Twoim wrogiem! 
2. Nie każdy kto Cię wyciągnie z gówna jest Twoim przyjacielem! 
3. Jak siedzisz w gównie to się nie odzywaj!




CZTERY KRÓTKIE LEKCJE ŻYCIA Lekcja 3:

Kiedy Bóg tworzył ciało wszystkie narządy kłóciły się ze sobą, oto który powinien zostać szefem. 
Mózg mówił:
-Ja powinienem zostać szefem, ponieważ mam pod kontrolą wszystkie funkcje ciała.
Na to odpowiedziały nogi
- my powinniśmy być szefem bo nosimy mózg i całe ciało tam gdzie potrzeba. 
Wtedy odezwały się ręce:
-to my powinniśmy być szefem ponieważ wykonujemy pracę i zarabiamy pieniądze.

I tak po kolei odzywały się serce, nerki, płuca, oczy itd. Jako ostania odezwała się dupa, twierdząc, że chce zostać szefem co wywołało tylko śmiech innych narządów. Wtedy dupa zaczęła strajkować. 
W krótkim czasie oczy zaczęły się wywracać, ręce wykrzywiać, nogi krzyżować, serce i płuca wpadły w panikę, a mózg dostał gorączki. 
W końcu wszystkie narządy uzgodniły, że dupa zostaje szefem. Wszystko wróciło do normy, narządy zajęły się swoją pracą, a szef siedział tylko i od czasu do czasu wypuszczał gówno.



Wniosek: 

Nie potrzebujesz mózgu, żeby zostać szefem, 
może nim zostać każdy dupek!

CZTERY KRÓTKIE LEKCJE ŻYCIA Lekcja 2:

Indyk plotkował z bykiem mówiąc: Wleciałbym na czubek tego drzewa - mówił - ale nie mam do tego energii. Byk mu odpowiedział: Dlaczego nie zjesz trochę mojej karmy? W niej jest bardzo dużo środków odżywczych i jest bardziej energetyczna niż twoja. Indyk zjadł trochę karmy byka po czym udało mu się wlecieć na pierwszą gałąź. Następnego dnia zjadł trochę więcej i wleciał na drugą gałąź. W końcu po 4 dniach udało się indykowi z dumą osiągnąć sam czubek drzewa. Ale wkrótce wypatrzył go tam gospodarz, który go zestrzelił jakąś starą przerdzewiałą flintą.




Wniosek: 
Oszustwo może Cię wynieść na szczyt, ale nie utrzyma Cię tam na długo!

CZTERY KRÓTKIE LEKCJE ŻYCIA Lekcja 1:

Pewna wrona siedziała na drzewie i przez cały dzień nic nie robiła. Mały zajączek zobaczył wronę i spytał: 
-Czy mogę również sobie tak usiąść i cały dzień nic nie robić? 
Wrona odpowiedziała:
-Ależ oczywiście, czemuż nie. 
Więc zajączek usiadł sobie na ziemi pod wroną i odpoczywał. 
Nagle nadbiegł lis, skoczył na małego zajączka i go pożarł.



Wniosek: 
Żeby sobie siedzieć i nic nie robić, musisz siedzieć bardzo, bardzo wysoko.

czwartek, 10 lutego 2011





Przyszła.
Na kamieniu usiadła.
A przed nią pole!



Jakie tam pole? – rzekł chłop uczony ziemią.
To ugór, zaciągnięty chwastem.
W dwa pługi go nie przeorzesz.
Tyle na nim słów wyrosło!

Ona urodą miejsca zwabiona
Pogróżki uczonego odrzuca.
Choć bywa, waha się.
Bo słów, co żywiołem jej są
W glebie nie znajduje.





Dłonie jej w ziemi trafiają na milczenie,
Skąd biorą się w człowieku?

Słowa spieszne jak wiatr.
Słowa parzące jak ogień,
Czasem płynące jak woda…

Navojka
MILCZENIE 







sobota, 5 lutego 2011

W poszukiwaniu wewnętrznego spokoju


Jezu
 
Jezu, mądrzejszy od teologii
bliższy od reguł życia wewnętrznego
przepisów na zbawienie
odwrotna strono rozpaczy
świecący nawet niewierzącym jak ogromne ciało dobroci
ile razy klękam przed Tobą
z wszystkimi dowodami na istnienie Boga w torbie mózgu
i bezradną mordką swej łzy
prosząc
abyś mnie nauczył
cierpienia bez pytań


j.twardowski





Bez kaplicy

Jest taka Matka Boska
co nie ma kaplicy
na jednym miejscu pozostać nie umie

przeszła przez Katyń
chodzi po rozpaczy
spotyka niewierzących
nie płacze
rozumie


j.twardowski




Mrówka, która widzi rzeczy tylko wielkie

TO NIEPRAWDA ŻE SZCZĘŚCIE

ile buków opadło
ile szpaków się zbiegło
zimą łączył nas śnieg

potem wrzos optymista
bo zakwita ostatni
gotów by dać nam ślub

to nieprawda że szczęście
najmocniejsze i pierwsze
jak król

Niewidzialny się zjawił
krzyż ogromny ustawił
między tobą a mną 


Brzoza wieśniacza i inne drzewa


drzewa 

Brzozo nazbyt wieśniacza aby rosnąć w mieście 
dyskretny grabie w sam raz na szpalery 
jarzębino dla drozdów dzwoniących i szpaków 
akacjo z której nie zlote tylko białe miody 
olcho co jedna masz przy liściach szyszki głogu 
co chronisz gajówkę krewniaczkę słowika 
jesionie co pierwszy tracisz liście zbliżając nam jesień 
Poproście Matkę Bożą, 
abyśmy po śmierci w każdą wolną sobotę chodzili po lesie 
bo niebo nie jest niebem jeśli wyjścia nie ma
j.twardowski 


Bardzo lubię Twardowskiego.


środa, 2 lutego 2011

Na rosyjską nutę











Przedsenne gdybanie


Gdybym był łabędziem, odszedłbym.
Gdybym był pociągiem, spóźniałbym się.
A gdybym był dobrym człowiekiem,
rozmawiałbym z tobą częściej, niż to robię.

Gdybym miał spać, mógłbym śnić.
Gdybym się bał, mógłbym się schować.
Jeśli zwariuję, proszę, nie wkładajcie
waszych kabli w mój mózg.

Gdybym był księżycem, byłbym zimny.
Gdybym był książką, zaginałbym się.
Gdybym był dobrym człowiekiem, rozumiałbym
przestrzeń między przyjaciółmi.

Gdybym był sam, płakałbym,
a gdybym był z tobą, byłbym cały i zdrowy.
A jeśli zwariuję, czy będziesz mi wciąż
pozwalać brać udział w grze?

Gdybym był łabędziem, odszedłbym.
Gdybym był pociągiem, znów bym się spóźnił.
Gdybym był dobrym człowiekiem,
rozmawiałbym z tobą częściej, niż to robię.