Szukaj na tym blogu

sobota, 29 stycznia 2011

Obiecuje, że do guseł jeszcze powrócę, na razie poczaruję podlaską zimą


Spacer w 33 krokach.
Zapamiętam go na długo.

/28.01.2011r./


































Czy wszystko już dla mnie stracone, skończone?
Wróżbiarzu, co czytasz z obłoków jak z ksiąg,
Spójrz i przeczytaj, co pisze tam o mnie.
Weź przebij, weź odsłoń mi nieco ten gąszcz!

Prawdziwy to gąszcz, kłębi gęściej się wciąż,
Niewiele tam widzi proroczy mój wzrok:
Krzyżują się drogi i gmatwa się czas,
Co było i co jest, i co stanie się.

Straszliwy to gąszcz, kłębi gęściej się wciąż,
Kurzawa szaleje, dzień zbłądził i noc.
Gdzieś gna tabun koni i pali się las,
I dym się unosi, wciąż więcej go jest.

Nie widzę już nic, nic a nic, biało mi.
Idź dalej niezłomnie, a mnie zostaw sny.
Nic nie jest stracone, skończone też nie,
Gdy droga przed tobą, a sam jesteś w tle. 

"Idź dalej" E.Stachura



środa, 26 stycznia 2011

Mitologia słowiańska.. czyli o gusłach i czarownicach.

Wzięło mnie ostatnio na poznawanie mitologii słowańskiej. Odkryłam kilka ciekawych stron internetowych na ten temat. Teraz dam sobie upust i zamieszczę tu to i owo :)















Lelum i Polelum (Lel i Polel) 

– bogowie śmiechu i smutku, lenistwa i beztroski.
Bliźniaki; jeden o zawsze uśmiechniętym obliczu, drugi wiecznie załzawiony. Przedstawiani jako dwaj chłopcy trzymający się za ręce. Za żonę mieli Wiłę, boginkę zielarek i dobra. Była córką Roda i Doli.
Poświęcone im były: kot; stokrotka; dzika róża;
Czczono ich: 6 grudnia;


Według Wikipedii


Lel i Polel
– rzekome postacie z mitologii słowiańskiej, być może bóstwa. Wzmiankowani przez Macieja Miechowitę i uważani przez niego za synów bogini Łady oraz słowiańskich odpowiedników Kastora i Polluksa. Ich istnienie w systemie wierzeń słowiańskich nie jest potwierdzone, a funkcja i powiązania rodzinne wątpliwe.
Nazwa Lelij zachowała się w ruskich pieśniach ludowych. Stąd może ich imiona zinterpretowano jako zwyczajny "pijacki bełkot" (patrz: Lelum Polelum; zresztą odwrotna interpretacja jest też możliwa).

Aleksander Brückner podaje, że w XVI i XVII wieku używano określeń leli-poleli, lele wobec ludzi chwiejnych, próżniaków, słabeuszy, nadmieniając, że postacie te zmyślone zostały przez Miechowitę.

Historycy dopatrują się również w nich imion diabłów, biesów, ale ta hipoteza jest najmniej prawdopodobna.

Jako dowód na istnienie kultu Lela i Polela wskazuje się odkryty w 1969 na wyspie Fischerinsel na Tollensee w Meklemburgii słowiański posąg kultowy przedstawiający dwie zrośnięte głowami i tułowiami męskie postaci.

Wskazuje się także na przypuszczalny związek etymologiczny z gwarowym rosyjskim lelek, oznaczającym zdrowego, silnego młodzieńca.


piątek, 21 stycznia 2011

Zespół Queen nagrał przed laty piosenkę pod tytułem
„Spread your wings”
(Rozwiń skrzydła).


Od kiedy był mały
Nie miał szczęścia we wszystkim.
Nic nie przychodziło mu łatwo
Teraz jest czas
Żeby zrobił cos ze sobą
"To może być moja ostatnia sznasa"

Jego szef powiedzial mu "Teraz posluchaj chłopcze.
Zawsze marzyłeś
Masz nierealne ambicjie i jeszcze długo ich nie spełnisz
Sammy chłopcze, czy Ty nie wiesz kim jesteś?
Dlaczego nie możesz być szczęśliwy w barze Emerald?"

Więc kochanie
Rozwiń swe skrzydła i odleć stąd
Odleć stąd, daleko stąd,
Rozwiń swe maleńskie skrzydełka i odleć stąd
Odleć stąd, daleko stąd
Pociągnij siebie razem ze sobą
Ponieważ wiesz, że powinieneś być lepszy
Tak jest, bo jesteś wolnym człowiekiem.
Dalej kochanie!

   Mowa jest w niej o chłopaku sprzątającym bar, który marzy o tym, żeby w końcu zmienić swoje dotychczasowe życie i uciec jak najdalej od rzeczywistości, w której właśnie się znajduje. Niestety, ma on szefa, który wmawia mu, że jedyne na czym się zna, to sprzątanie wspomnianego baru. 
W związku z tym powinien porzucić swoje plany i marzenia, i skupić się na tym, co ma.

Na koniec pojawia się również „dobra rada”- spróbuj być szczęśliwy zamiatając bar.




  Kto z nasz nie chciałby rozwinąć tytułowych skrzydeł i polecieć tam, gdzie nie ma takich szefów, barów i wszystkiego co się z tym wiąże? A ile osób decyduje się na taki krok? Co nas powstrzymuje?

Nie sposób odpowiedzieć wyczerpująco na te i inne pytania nasuwające się w tym miejscu. Udowodnione zostało, że człowiek znacznie chętniej broni tego co ma, niż walczy o nowe- nawet, gdyby miałyby to być zmiany na lepsze. Boimy się zmian, bo nie wiemy, co przyniosą, bo przecież ponoć „zawsze może być gorzej”. Bardzo łatwo przyzwyczajamy się do tego, co posiadamy, nawet za cenę wyrzeczeń i ciągłego narzekania na to, co mamy.

Kto na tym korzysta? Na pewno nie my. Może nasz szef, pracodawca, mąż, dzieci.... jeszcze ktoś inny. Słowem- każdy, tylko nie my. Czy tak powinno być?
Sami musimy zadbać o swoje życie i nikt nam nie może w tym przeszkodzić. To niby oczywiste, ale skoro tak jest, to dlaczego tak niewiele wokół nas szczęśliwych, zadowolonych z siebie osób?
Każdy z nas ma poczucie własnej wartości i na pewno nie uważa się za nieudacznika. Dlaczego więc tak niewiele trzeba, żeby zburzyć to w nas i wmówić, że powinniśmy się cieszyć z tego, że żyjemy?

Bar musi być tylko przystankiem, nie poczekalnią

Powracając do cytowanej na początku piosenki - każdy z nas ma swojego szefa i swój „bar”. Każdy z nas sam decyduje o tym, kiedy i czy w ogóle będzie w tym „barze” pracował, i jak długo będzie to trwało. Każdy z nas w końcu może i powinien podjąć decyzję o rozstaniu się ze swoim szefem, i jego „barem”. Zwłaszcza jeżeli pobyt w nim niszczy w nas to, co najlepsze - radość życia, szczęście, zadowolenie i satysfakcję z tego jak żyjemy i co robimy.

Nie wolno zapomnieć o tym, że życie mamy jedno i drugiej szansy nie dostaniemy. ”Barów” znajdziemy w naszym życiu wiele, ale powinniśmy zabawić w nich tylko tyle czasu, ile spędzamy zwykle w takich miejscach - posiłek, odpoczynek i już nas nie ma.

 Nie doprowadźmy do sytuacji, w której ktokolwiek powie nam, że jedyne do czego się nadajemy to sprzątanie „baru”, bo to będzie oznaczało, że przegraliśmy swoje życie.